Dowcipy z Małego Gościa Niedzielnego
Tym razem kilka dowcipów z Małego Gościa Niedzielnego nr 3/2010
* – Dlaczego blondynka otwiera jogurt w sklepie?
– Bo na wieczku jest napisane: Otwórz tutaj.
* Blondynka skarży się koleżance:
– Wyobraź sobie, moja siostra urodziła dziecko, ale nie napisała czy dziewczynkę, czy chłopca. I teraz nie wiem, czy jestem ciocią, czy wujkiem…
* Policjant zatrzymuje kierowcę.
– Proszę o prawo jazdy.
– Jak to? – dziwi się kierowca. – Przecież dałem je panu w zeszłym tygodniu.
* Młody człowiek poucza właściciela sadu:
– Pan ciągle pracuje starymi metodami. Będę zdziwiony, jeśli z tego drzewa uda się panu uzbierać choćby 10 kg jabłek.
– Ja też będę zdziwiony, bo zawsze zbierałem z niego gruszki.
*– Panie inżynierze, podobno jest pan żonaty?
– Co za bzdura, przecież ja w życiu nie byłem inżynierem!
*– Stary, wczoraj ukradli mi auto!
– I co? Dzwoniłeś na policję?
– Jasne! – I co powiedzieli?
– Że to nie oni.
* Robotnicy wnoszą fortepian na ósme piętro. Na szóstym piętrze jeden mówi:
– Mam dobrą i złą nowinę…
– Zaczynaj od dobrej.
– Zostały nam jeszcze dwa piętra.
– A zła? – Chyba pomyliłem bloki.
* Jasio wraca ze spaceru.
– Dlaczego masz takie brudne ręce? – pyta mama.
– Bawiłem się w piaskownicy.
– Ale przecież palce masz czyste?
– Bo gwizdałem na psa.
*– Andrzej, pożycz stówę!
– Dobrze, ale od kogo?
* W mieszkaniu Nowaków dzwoni telefon.
– Dzień dobry, tata w domu?
– Wstyd powiedzieć, ale taty nie ma.
– A dlaczego wstyd?
– Bo nie lubię kłamać.
* Głos z radia:
– Proszę państwa, czas na poranną gimnastykę. Gotowi? Zaczynamy! Góra–dół, góra– dół… A teraz druga powieka!
*– Janie!
– Słucham, panie hrabio.
– Czy możesz mi przysunąć fortepian?
– Będzie pan grał, panie hrabio?
– Nie, ale zostawiłem na nim cygaro.
* Wchodzi żółw na Mount Everest i śpiewa:
– Za rok, za dzień, za chwilę!
Mija go żółw schodzący ze szczytu:
– Czterdzieści lat minęło…
*– Mamusiu, czy ja po śmierci pójdę do nieba?
– Mały dinozaur pyta mamę.
– Nie, synku, do muzeum.
*– Kochanie która godzina?
– Czy ty jesteś głuchy?!
Od dwóch godzin mówię ci, że dwunasta!
* Przychodzi Indianin do wodza Apaczów:
– Dlaczego Amerykanie mają takie ładne imiona, a my takie brzydkie?
– Brzydkie? Czy nie podoba ci się moje imię Orle Pióro?
– Podoba.
– A imię twojego brata: Wielki Niedźwiedź?
– Podoba.
– To dlaczego zawracasz mi głowę, Śmierdzący Mokasynie?
* Jasio spóźnia się na lekcję.
– Dlaczego się spóźniłeś?! – pyta nauczycielka.
– Proszę pani, myłem zęby, to się już więcej nie powtórzy!
* Mrówka i słoń idą przez pustynię.
– Nie mam już siły! – narzeka słoń.
– Chce mi się pić!
– Weź się w garść słoniu, na następnym postoju dam ci łyka wody z mojej butelki!